Jak pojedynczy jest dozwolony użytek?

W komentarzach do wpisu nt. kopiarki do książek zwrócono mi uwagę, że piszę głupoty, bo nie rozumiem jak w polskim prawie działa tzw. "dozwolony użytek". Akurat w tym samym czasie napotkałem w portalu Gazety wyjaśnienie prawników, z którego wynika, że legalnie można sobie oglądać cokolwiek jest na sieci.

W komentarzach do wpisu nt. kopiarki do książek zwrócono mi uwagę, że piszę głupoty, bo nie rozumiem jak w polskim prawie działa tzw. "dozwolony użytek". Akurat w tym samym czasie napotkałem w portalu Gazety wyjaśnienie prawników, z którego wynika, że legalnie można sobie oglądać cokolwiek jest na sieci. Tyle tylko, że przestępstwem jest umieszczanie tamże materiałów bez zgody właściciela praw autorskich. Jest to ciekawa interpretacja, która uznaje, że wolno korzystać z owoców cudzego przestępstwa.

Dawno nie zaglądałem do ustawy o prawie autorskim i postanowiłem przypomnieć sobie brzmienie feralnego artykułu 23-go. W wersji aktualnej brzmi on (tekst ujednolicony):

Art. 23.

1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektoniczno-urbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym.

2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

Zupełnie przypadkowo trafiłem w sieci na serwerze sejmu na poprzednią wersję ustawy z roku 1994:

Art. 23.

1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektoniczno-urbanistycznego.

2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

Zmiana jest bardzo symptomatyczna i pokazuje, że przez ostatnie kilkanaście lat prawnicy usiłują zdefiniować użytek własny, tylko technologia im przeszkadza. Przypominam, że w roku 1994 internet był powolny, zaś elektroniczne bazy danych na ogół nie były dostępne zdalnie. Najbardziej jednak zastanawiające jest dodanie w punkcie drugim wyrażenia "korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów". Albo jak tu czegoś nie rozumiem, albo punkt ów wyraźnie odnosi się do fizycznych egzemplarzy, albowiem w przypadku egzemplarzy cyfrowych trudno jest w ogóle mówić o ich "pojedynczości".

Jakby jednak nie patrzeć na w/w definicję, to jest ona b. nieprecyzyjna. Jak całe prawo. Oscarowe filmy są już dostępne na BT.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200